Święto Wielkiej Nocy, czyli Zmartwychwstania Pańskiego, to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie. Wiążę się ono z obchodzeniem tak zwanego Tridum paschalnego (forma trzydniowego obchodu) poprzedzonego czterdziestodniowym postem (okres przygotowania). Kontynuacją wielkiego świętowania jest okres pięćdziesięciu dni następujących bezpośrednio po Tridum paschalnym, aż do dnia Zesłania Ducha Świętego.
Z całym tym okresem wiąże się ogromna ilość obrzędów ludowych, wierzeń i tradycji, które w dużej mierze nie są znane lub znane bardzo pobieżnie ogółowi społeczeństwa. Dlatego też postaram się przybliżyć część z nich, bowiem na opisanie wszystkich potrzeba specjalnego opracowania – jest ich po prostu tak dużo.
Wielki Post poprzedza Środa Popielcowa. Niemal w każdym domu kobiety szorowały wówczas garnki, by pozbyć się z nich tłuszczu. Stosowano rozmaite praktyki mające na celu zabezpieczenie ludzi, zwierząt i pól przed chorobami, czy klęskami. Rytuały religijne przybierały często magiczny charakter. Na Mazowszu rozbijano w sieniach sąsiadów garnki z popiołem. Młodzi ludzie wypełniali popiołem pończochy i prowadzili bitwy na tak skonstruowany oręż. Na wschodnim Mazowszu chłopcy przyczepiali na plecach dziewcząt szmaciane lalki, kurze łapy lub kloce drewna. Wieczorem bili napotkane we wsi dziewczęta powrósłami z siana lub ze słomy. W środę popielcową na niejednej mazowieckiej wsi można też było podziwiać obrzędowe tańce kobiet wywodzące się z przedchrześcijańskiej tradycji związanej z płodnością i urodzajem.
Każdy mężczyzna wchodzący w Środę Popielcową do karczmy musiał złożyć okup. Mocno zakorzeniony był też obyczaj „wykupu od bab”. Polegało to na tym, że starsze mężatki zmuszały świeżo poślubione dziewczyny do stawiania w karczmie wódki.
Z nastaniem Wielkiego Postu kończyły się zabawy i wesołe obrzędy. Po wszystkich wsiał chodziły grupki chłopców i uderzając kijami w płoty lub hałasując terkotkami przypominali mieszkańcom o nastaniu półpościa.
Do dnia dzisiejszego dotrwał obyczaj wynoszenia w tym okresie sąsiadom sprzętu poza jego podwórko lub wciąganie ich na dachy budynków, zamalowywanie okien, rozbijanie o dom garnków z popiołem, zatykanie kominów. Obyczaj ten przybiera często, niestety, formy wandalizmu. Można było przekupić żartownisiów i mieć w tym okresie względny spokój.
Niedziela Palmowa, nazywana na Mazowszu Kwietną lub Wierzbną to dzień, który tylko w Polsce przybrał tak kolorową i niecodzienną formę. Niezależnie od regionu, najważniejszym atrybutem tego dnia była zielona gałązka (wyjmowano te wstawiane do wody w Środę Popielcową). Oprócz zielonych gałązek ważnym atrybutem były i są w tym czasie wykonane ręcznie palmy. Im wyższa tym lepiej, bo jak sądzono, wysoka palma to wysokie dzieci. Niedziela Palmowa to zatem niepowtarzalna okazja do tego, by pochwalić się wykonaną przez siebie palmą, wysoką nawet na kilka metrów. Każdy szanujący się Kurp stara się by jego palma nie tylko była wysoka i okazała, ale by prezentowała się prosto i dostojnie. Rekordzistki (palmy) osiągają nawet kilkanaście metrów.
Palmy zabierane są do kościoła, gdzie podczas mszy świętej zostają poświęcone i nabierają magicznej mocy. Wierzono, że uderzenie człowieka taką palmą tuż po wyjściu z kościoła daje mu zdrowie i pomyślność do następnego roku. Do dzisiaj funkcjonuje obyczaj spożywania kotek z poświęconej palmy. Ma to zapewnić zdrowe gardło przez cały rok. Bazie zmieszane z ziarnem siewnym zapewnią podobno obfite plony, a krzyżyk z witek palmowych chroni pola przed gradobiciem a dom przed piorunami.
Popularnym obyczajem jest malowanie pisanek. Najstarsze pisanki znalezione w Polsce pochodzą z X wieku. Wśród zdobionych jajek można wymienić kraszanki – powstają przez gotowanie jajka w barwnym wywarze. Jeszcze inne to pisanki, na których przed zanurzeniem w barwniku wykonywano wzór za pomocą igły umoczonej w wosku. Są też drapanki. Na pomalowanym wcześniej jajku zdrapuje się warstwę farby tak, by stworzyć określony wzór. Mamy też oklejanki i nalepianki, czyli ozdabiane kolorowym papierem. Kolorowe jajka zdobią stół wielkanocny a kilka z nich wkłada się do koszyka z tak zwaną „święconką”.
Obyczaj święcenia pokarmów w Wielką Sobotę przetrwał w niemal niezmienionej formie do współczesności. Głównymi pokarmami święconki są: jajka (symbol nowego życia), baranek (formowanego dawniej z masła lun ciasta a obecnie z cukru – symbolizuje zmartwychwstałego Chrystusa), sól kuchenna (chroni przed zepsuciem), chleb, wędlina, chrzan, pieprz, ciasta. Pokarmy wkłada się do wiklinowego koszyczka przystrojonego białą serwetką i liśćmi bukszpanu.
Wywodzący się z pogańskich wierzeń obyczaj smagania rózgą łydek dziewcząt w Poniedziałek Wielkanocny ma za zadanie wypędzać złe duchy, uzdrawiać, dostarczać sił witalnych. Zwyczaj tez zbieżny jest z oblewaniem, czyli tak zwanym śmigusem dyngusem – obecnie najbardziej rozpowszechnionym u nas obyczajem wielkanocnym.
Jednym z bardziej popularnych obyczajów jest też zajączek wielkanocny. Ma on podobno chodzić i podkładać słodycze w przygotowanych na ten cel koszyczkach, lub najczęściej, w ogrodzie wśród traw i roślin. Obyczaj ten jest szczególnie miły dla najmłodszych uczestników śniadania wielkanocnego.
W poznańskiej Ławicy kultywuje się do dzisiaj obyczaj obchodu dzielnicy (dawniej wsi) zwany żandary. Po porannej mszy w lany poniedziałek, spod kościoła wyrusza korowód ludzi, na czele z dziadem, babą i niedźwiedziem. W orszaku idzie też ksiądz z kropidłem, grajek, żandarm i kominiarz. Podczas obchodu przebierańcy polewają dziewczęta wodą, smarują dzieci sadzą, składają życzenia napotkanym po drodze gospodarzom. Kulminacją obrzędu jest wspinanie się na komin piekarni przez babę i kominiarza. Podczas wspinaczki wszystkim oglądającym spektakl ukazują się majtki, w jakich wspina się baba. Obowiązkowo na majtkach musi być wizerunek diabła.
W podkrakowskich wsiach przetrwał obyczaj kolędowania od domu do domu mężczyzny przebranego za obdartą babę (Siuda Baba) w usmolonych łachach. Siuda Baba w asyście Cygana i kilku krakowiaków zbiera od gospodarzy datki i wyszukuje po chałupach młode panny by je wysmarować sadzą. Najlepiej, jeśli wysmarowane miejsce jest ukryte pod spódnicą.
Jednym ze starszych zwyczajów jest barabanienie, czyli bębnienie na wielkim kotle w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę. Zwyczaj ten praktykowany jest w Iłży. Kocioł przechowywany jest w kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Kocioł obnoszony jest przez kilku mężczyzn po całym miasteczku. Co jakiś czas zatrzymują się oni a bębniący zaczyna kilkuminutowe barabanienie.
Na Śląsku i Podkarpaciu, w miejscowościach leżących nad rzekami, praktykowany jest stary zwyczaj wielkanocny związany z kultem wody. Wczesnym rankiem, w Wielki Piątek, okoliczna ludność udaje się nad rzekę by zaznać kąpieli lub umyć się w bieżącej wodzie. Jeśli pogoda uniemożliwia kąpiel w rzece to przynosi się z niej wodę do domu i dokonuje rytualnego mycia w chałupie.
Z Niedzieli na Poniedziałek Wielkanocny we wsi Dobra koło Limanowej (Małopolska) pojawiają się słomiane dziady zwane Śmigustnymi. To przebrani kawalerowie obchodzą wiejskie domostwa i zbierają jajka.
Emaus krakowski – forma odpustu – znany jest niemal na całym świecie. W Poniedziałek Wielkanocny przy klasztorze Norbertanek odprawiana jest tradycyjna suma odpustowa. Towarzyszą jej kolorowe stragany z wszelkiego rodzaju ręcznie wykonanymi zabawkami i słodyczami, w tym krakowskimi piernikami. W Krakowie kultywowany jest też obyczaj kwestowani po domach zwany pucheroki. Wczesnym rankiem, w Palmową Niedzielę, młodzi chłopcy ubrani w kożuchy odwrócone futrem na wierzch chodzą od domu do domu życząc wesołych świąt Zmartwychwstania Pańskiego, śpiewają, deklamują wiersze. Zbierają do koszyków jajka oraz drobne datki.
Wieszanie Judasza to obyczaj, który korzeniami sięga do pogańskiego obyczaju topienia Marzanny. Widowisko rozpoczyna się w Wielki Czwartek w nocy a kończy następnego dnia w południe. Słomiana kukłą Judasza jest sądzona a następnie wieszana na wieży kościelnej. W Wielki Piątek kukłę zrzuca się z wieży, bije i włóczy po całej wsi. Kulminacją obrzędu jest podpalenie kukły i wrzucenie do rzeki lub stawu. Obrzęd kultywowany jest nadal na Podkarpaciu.
Zebrał Marian Balcerowski