We wrześniu otwarto w Tczewie nową restaurację. Odnotowujemy ten fakt z ogromną przyjemnością, bowiem styl lokalu, jego wystrój i menu są niezwykłe – nawiązują do lat 60 – Ameryki Północnej.
Lokal mieści się przy jednej z centralnych alei tczewskiej Starówki. Drzwi wejściowe znajdują się tuż obok ławeczki, na której umiejscowiono postać siedzącego Romana Landowskiego – prozaika, poety i publicysty, honorowego obywatela miasta Tczewa, regionalisty kociewskiego, żyjącego w latach 1937 – 2007. Turyści odwiedzający gród Sambora bardzo często fotografują się w towarzystwie rzeźby tego zasłużonego dla miasta i regionu człowieka. Nowo otwarty lokal, umiejscowiony w tym właśnie miejscu, przyciąga ich uwagę, a jego wystrój i klimat zachęca do wejścia i spędzenia w nim dłuższego czasu.
Pomieszczenie nie jest wielkie, ale tak urządzone, że sprawia wrażenie przestronnego. Na ścianach zawieszone są zdjęcia i rysunki przedstawiające postacie Elvisa Presleya, Marilyn Monroe, oraz ulice i budowle amerykańskich miast z tamtego okresu. Nad barem wiszą autentyczne tablice rejestracyjne pojazdów rejestrowanych w Stanach Zjednoczonych. Muzyka lat sześćdziesiątych oraz typowe amerykańskie menu dopełnia całości.
– Pomysł na tego typu lokal zrodził się nagle – mówi Tomasz Więcek, współwłaściciel restauracji LaLaLu. – Spotkałem się z kolegą, który prowadził wówczas podobny lokal. Planowaliśmy uruchomić wspólnie restaurację w Tczewie, ale ostatecznie kolega zrezygnował. Wraz z żoną zdecydowaliśmy, że zrealizujemy ten pomysł. Nadaliśmy restauracji obecny styl i myślę, że on przyciąga klientów. Innym, ważnym elementem, który sprawia, że klienci do nas powracają jest nasza kuchnia – wyjaśnia Tomasz Więcek.
LaLaLu jest dostępna dla gości od września 2018 roku. Funkcjonuje kilka miesięcy a już zyskała sławę i swoich miłośników. W restauracji można zjeść iście amerykańskie potrawy, w tym między innymi burgery (hamburgery). To bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych potrawa, która bywa często daniem domowym, przyrządzanym podczas przyjęć na wolnym powietrzu, zwanych barbecue. Dla smakoszy złocistego trunku nie lada gratką jest serwowane z beczki piwo budweiser. Prawa do tej marki roszczą sobie zarówno czeski browar Budejovicky Budvar, jak amerykański browar Anheuser – Busch.
– Tego piwa można się napić w Tczewie jedynie u nas – wyjaśnia właściciel LaLaLu. – Ma zupełnie inny smak niż piwo butelkowane – wyjaśnia.
Kto nie wierzy w słowa właściciela może się przekona ć osobiście o walorach oferowanego trunku. Miłośnicy piwa górnej fermentacji mogą tutaj skosztować piwa pszenicznego oferowanego również z beczki.
W niedalekiej przyszłości lokal zyska dodatkową przestrzeń. Planowane jest uruchomienie drugiej sali położonej w podpiwniczeniach budynku. Doskonałym pomysłem jest też wydzielenie i zagospodarowanie tak zwanego ogródka piwnego, czyli przestrzeni na zewnątrz budynku, która w zależności od pory roku będzie albo odkryta, albo oszklona.
Miłośnicy hokeja i zawodowej ligi NHL mogą oglądać, na zawieszonym nad barem monitorze, mecze drużyn hokejowych Ameryko Północnej. Na drugim monitorze zawieszonym na wprost stolików można oglądać programy polskiej telewizji. To doskonała okazja, by na przykład spędzić miło czas przy dobrym piwie i burgerze oglądając skoki narciarskie, które aktualnie przyciągają przed telewizory tysiące polskich kibiców.
– Naszym znakiem rozpoznawczym, oprócz specyficznego wystroju restauracji, jest wyjątkowy smak burgerów – tłumaczy właściciel LaLaLu. – Chodzi przede wszystkim o ostrość potraw. Serwujemy sosy wykonane według własnej receptury. Są wyjątkowo ostre. Oczywiście ci, którzy wolą smak tradycyjny, łagodniejszy, nie muszą ich stosować, więc każdy znajdzie u nas swojego burgera.
W najbliższym czasie właściciele lokalu planują zorganizowanie zawodów w jedzeniu burgerów. Nie chodzi jednak o ilość a o to, kto zje burgera najbardziej ostrego i wytrzyma pięć minut bez popijania wodą. Czy znajdą się amatorzy takiej konkurencji? Jak wynika z obserwacji właścicieli lokalu amatorów na bardzo ostre burgery jest wielu. Nie powinno być zatem kłopotów z zebraniem odpowiedniej ilości zawodników.
Być może wrócimy jeszcze do tej restauracji po jej rozbudowie. Jeśli tak, to opiszemy jak przebiegały zawody i kto został zwycięzcą.
Marian Balcerowski